niedziela, 26 kwietnia 2015

sobota, 21 lutego 2015

1. Klub umiera, futbol zostaje - Moniika



Moniika jest pracownicą hotelu, który wielokrotnie gościł u siebie reprezentację Polski w piłce nożnej, ale też reprezentacje innych krajów. Prywatnie jest wielką fanką piłki nożnej.
Którą wizytę piłkarzy w hotelu wspominasz najlepiej?
Zdecydowanie najlepiej wspominam reprezentację naszego kraju. Miałam okazje zobaczyć jak trenują, co jedzą i jak spędzają swój wolny czas. Miło było spotkać kogoś takiego jak Robert Lewandowski czy Jakub Błaszczykowski. To coś, czego nigdy nie zapomnę. Chętnie opowiedziałabym jakąś zabawną historię, o którą z piłkarzami, którzy są niesamowicie zabawnymi ludźmi nie trudno, lecz tak naprawdę nie powinnam o tym mówić. Nawet nie mogliśmy zbierać autografów, ale udało się, bo piłkarze byli sympatyczni i nie robili z tego problemów. Najlepiej wspominam Dariusza Dudkę i Marcina Wasilewskiego, którzy zawsze ze wszystkiego żartują.
Potrafisz wymienić nazwiska naszych narodowych gwiazd. Powodem jest to, że pełno ich w mediach czy twoje prywatne zainteresowania?
Prywatne, od prawie trzynastu lat interesuje się piłką nożną. Codziennie sprawdzam wiadomości i staram się oglądać jak najwięcej meczy. Nie wyobrażam sobie bez tego życia.
Dosyć nietypowe zainteresowanie jak na dziewczynę. Jak to się zaczęło?
Wszystko zaczęło się od meczu pucharowego Groclinu Dyskoboli. Pamiętam, że byłam tam z przyjaciółką, bo jej mama dostała darmowe bilety. Już od pierwszej minuty zakochałam się w murawie, śpiewie kibiców i piłkarzach. Magia!
To Twoja pierwsza miłość do klubu?
Tak. Akurat w czerwcu hotel znów będzie organizował mecz charytatywny z piłkarzami, którzy u nas grali. Przyjeżdżają do nas piłkarze tacy jak: Sebastian Mila, Bartosz Ślusarski, Marcin Zając oraz wielu innych by grać z obecną drużyną Dyskoboli, która gra tylko w lidze okręgowej, a nie jak kiedyś w ekstraklasie. Pieniądze zebrane z sprzedaży biletów są przeznaczane na cel charytatywny. Dwa lata temu z pieniędzy udało się kupić karetkę dla grodziskiego szpitala. Niestety w 2008 wspaniała przygoda Dyskoboli się skończyła fuzją z Polonią. Do dziś nie wiem dlaczego. Jest wiele plotek, a ja wtedy nie myślałam o tym, a do niedawna ówczesny prezes był moim pracodawcą i nie chciałam nikogo o to pytać. Dla mnie to zagadka, bo Dyskobolia radziła sobie naprawdę nieźle. Przecież mieliśmy Sikorę, Rockiego, Przyrowskiego… To była dobra drużyna. Ostatni mecz graliśmy z Legią i wygraliśmy wtedy Puchar Ekstraklasy. Mimo tryumfu czułam ogromną pustkę, bardzo wiele dla mnie znaczył ten klub, mój klub. Miasto zawsze żyło od weekendu do weekendu. A jak kilkukrotnie zdobywaliśmy vice mistrzostwo kraju to zawsze było wielkie świętowanie na mieście. Szkoda, że to wszystko się skończyło. Teraz cieszę się, że są takie mecze charytatywne, kiedy przyjeżdżają piłkarze. Mogę się trochę poczuć jak kiedyś, gdy miasto żyło meczem.
A jaki był pierwszy mecz na który się wybrałaś?
Dziwne jest to, że nie pamiętam! Pamiętam inne mecze, niektóre tylko ligowe, ale tego nie. A przecież powinien zapaść mi w pamięć, jako ten pierwszy, wyjątkowy.
Najlepszy mecz na którym byłaś?
Dyskobolia przeciwko francuskiemu RC Lens. Pamiętam, że padało, ale to mi nie przeszkadzało. Na stadionie było pełno ludzi, wszyscy wierzyli, że nam się uda, ale niestety, nic z tego. Przegraliśmy. Tylko to nie była jakaś ciężka porażka. Graliśmy przecież w Pucharze UEFA, więc wszyscy i tak byli zadowoleni. Klub z małego miasteczka, a zaszedł i tak daleko. Byliśmy bardzo dumni z naszego zespołu.
A mecz na którym najbardziej chciałabyś być?
Derby Manchesteru! To moje marzenie. Manchester United to moja druga piłkarska miłość, więc chciałabym pojechać na ich stadion, a derby zawsze są ekscytujące. Old Trafford to prawdziwy Teatr Marzeń, jak o nim mówią. Ogólnie twierdzę, że angielscy kibice świetnie dopingują i da się odczuć, że tam są. Nie chodzą tam by posiedzieć, tylko gorąco wspierają swoich piłkarzy. Manchester United jest mi bliski dokładnie od czerwca 2006 roku. A wszystko przez Cristiano Ronaldo i mecz Portugalczyków z Anglikami. Pamiętam, że Polacy szybko odpadli z Mundialu w Niemczech w 2006 roku. Wtedy oglądałam wszystkie mecze po kolei i trafiłam właśnie na ten Portugalii z Anglią. Grał tam Wayne Rooney i oczywiście jego klubowy kolega - Cristiano. Jestem dziewczyną, więc nie ukrywam, że Ronaldo mi się spodobał i tak to się zaczęło. Teraz go nie znoszę. Tydzień przed transferem Cristiano opowiadał jak bardzo kocha Manchester United i jak dobrze czuje się w klubie. Szkoda, że to wszystko okazało się zwykłym kłamstwem, bo domyślam się, że taki milionowy transfer załatwia się dłużej niż tydzień. Przeszedł do Realu Madryt, nagadał głupot i mnie wkurzył. Nie lubię pustych słów i obietnic. Jednak teraz z perspektywy czasu stwierdzam, że to był świetny transfer. Sir Alex Ferguson, trener Manchesteru United, zawsze wiedział co robi. Trener jest zawsze najważniejszy. Dlatego myślę, że to była jego decyzja. Klub zarobił, Ferguson załatał dziurę po Cristiano. "Z chwilą, gdy jeden z piłkarzy staje się ważniejszy niż manager; klub umiera. Historia tego zespołu doskonale to uświadamia. To ja jestem najważniejszym człowiekiem w United. Tak już musi być."  Świetny cytat, a Sir Alex to świetny człowiek.
Czyli kiedyś Ronaldo był jednym z Twoich ulubionych piłkarzy?
Tak! I to przez kilka lat! To nie jest tak, że uważam, że to zły piłkarz.  Jest świetny, to wielki profesjonalista. Latem miałam okazję zobaczyć go na żywo podczas meczu towarzyskiego Realu Madryt z Fiorentiną w Warszawie. Chyba jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu, bo zobaczyłam tylu wielkich piłkarzy. Coś niesamowitego! Cristiano naprawdę gra świetnie, ale mam do niego urazę. Po prostu go nie znoszę. Wydaje mi się dwulicowy, zakłamany i tryskający pychą. Wszędzie go pełno!
Wybranie się na taki mecz to musiała być dla Ciebie przygoda. Mieszkasz 50 kilometrów za Poznaniem, a do Warszawy masz około 350 kilometrów.
Oczywiście! Ale muszę przyznać, że trochę się bałam, bo nigdy nie jechałam tak daleko sama bez rodziców. Jednak wszystko poszło dobrze, nawet odwiedziłam centra handlowe. Jechałam autokarem, trzy i pół godziny i byłam na miejscu. Na szczęście nie byłam sama, bo z swoją najlepszą przyjaciółką. Najlepsze jest to, że ona również kocha piłkę nożną, która właściwie nas do siebie zbliżyła. Znamy się od zerówki, a od drugiej podstawówki wszędzie bywamy razem. Traktuje ją lepiej jak siostrę i wiemy o sobie wszystko. Potrafimy kłócić się godzinami, również o piłkę, bo niestety nie kibicujemy tym samym drużynom. Zawsze byłyśmy razem w klasie, a teraz razem pracujemy. To właśnie Kaja wpadła na pomysł, żeby do hotelu, w którym się zatrzymałyśmy, dotrzeć taksówką. Chyba dzięki temu się od razu nie zgubiłyśmy. Później skorzystałyśmy z nawigacji w telefonie. Nasze szczęście, że mieszkałyśmy niedaleko stadionu. Stolica wywarła na mnie ogromne wrażenie, pochodzę z  małego miasteczka, więc w ogromnej Warszawie czułam się jak w innym świecie.
Jak wrażenia z meczu z gwiazdami światowego formatu?
Duże przeżycie. Miałyśmy świetne miejsca, więc wszystko idealnie widziałam. Najlepiej pamiętam bramkę Ronaldo. Cristiano dostał piłkę, szybko minął obrońców i padła bramka. Jego balans ciałem i technika są fenomenalne. Moja przyjaciółka jest jego mega fanką i piszczała za każdym razem, gdy miał kontakt z futbolówką. Osobiście najbardziej czekałam najbardziej na Isco, ale niestety nie mógł przylecieć. Akurat rodził mu się pierwszy syn. To jednak ważniejsze wydarzenie niż mecz towarzyski. Kibice na niego czekali, ale z tego powodu wybaczyliśmy mu nieobecność. Wszystko było niesamowite Atmosfera, kibicie. Narodowy to piękny stadion, ale chyba bardziej wolę ten w Grodzisku, bo hotel, w którym pracuje właśnie jest przy tym stadionie. Prawie codziennie mogę patrzeć na boisko.
Czyli teraz Twoim ulubionym piłkarzem jest Isco?
Tak, chociaż zawsze kochałam Ryana Giggsa, ale on niestety skończył już karierę piłkarską. Faktem jest to, że zaczęłam kibicować United przez Cristiano, ale już po pierwszym sezonie oddałam całe serce całemu zespołowi. Giggs zawsze się wyróżniał, to świetny piłkarz. Całą swoją karierę spędził w Manchesterze i kocha ten klub, a to dla mnie bardzo ważne. Ważne jest, że piłkarz przywiązuje się do barw klubowych, a nie gra tylko dla pieniędzy. Szkoda, że teraz większość piłkarzy tylko tym się kieruje.
To skąd sympatia do Isco, który ma zaledwie 22, a Real Madryt jest już jego trzecim klubem?
To trochę śmieszna historia. Oglądałam mecz reprezentacji Hiszpanii, kiedy debiutował. To było chyba w lutym 2013 roku. Miał kilka fajnych akcji i tak zaczęłam oglądać mecze Malagi. Dodam też, że jest bardzo przystojny. To chyba największy czynnik zainteresowania tym właśnie piłkarzem. Fakt, że posiada narzeczoną i synka trochę mi przeszkadza, bo ja zawsze angażuje się w kibicowanie. To trochę jak zauroczenie członkiem jakiegoś boysbandu. Podoba ci się, ale wiesz, że nic z tego nie wyjdzie. W końcu to tylko piłkarz, a ja mam swoje życie i problemy. Jednak bardzo go lubię i życzę mu jak najlepiej.
Czy twoja sympatia do niego sprawiła, że masz jakieś rzeczy z nim związane?
O tak! Mam koszulki reprezentacji Hiszpanii i Realu Madryt. Żałuje, że nie mam Malagi, bo bardzo lubię ten klub. Mam też dwie obudowy telefon i koszulkę z napisem, taki zwykły T-shirt. Swojego małego króliczka nazwałam Franek, bo Isco ma na imię Francisco.
Słyszałam też o Twojej wielkiej słabości do kolejnego Hiszpana. David Villa?
(śmiech) O tak, ale to nie moja wina! Ty mnie zaraziłaś! Wszystko przez ten Mundial… Wszystko zawsze zaczyna się od Mundialu! Tym razem w 2010 roku w RPA. Pamiętam, że jak Villa strzelił gola Portugalczykom, to tak go wyzywałam… Oczywiście kibicowałam Portugalczykom, a przez niego wszystko się zmieniło, ale to dopiero po Mundialu. W grudniu 2011 roku złamał nogę i nie mógł grać przez całe pół roku. To było straszne, wielka tragedia dla każdego piłkarza. Przez to nie przyjechał do Polski na Euro 2012, a ja tak bardzo chciałam go zobaczyć. Jednak z drugiej strony jego nieobecność sprawiła, że nie miałam problemu komu kibicować podczas meczu półfinałowego miedzy Hiszpanią a Portugalią. Niestety, moi faworyci, Portugalczycy odpadli i wrócili do domu.  Kibicowanie Portugalii trochę zaczęło się od Ronaldo, ale jest wielu piłkarzy, których tam lubię. Na przykład Veloso, Nani. Sama nie wiem dlaczego, po prostu ich lubię i już. Zawsze na większych imprezach im kibicuje.  
Jednak David Villa i Isco to Hiszpanie.
To prawda i też im kibicuje, ale to tylko przez nich tak naprawdę. Z Portugalią czuje się bardziej związana, bo kibicuje im dłużej, od 2006 roku. Dlatego pamiętam jak Figo kończył swoją karierę reprezentacyjną. Myślę, że wtedy uczył Ronaldo jak kierować drużyną. Szkoda tylko, że jemu nie za bardzo się udaje. Portugalia gra słabo, a Cristiano jako kapitan nie zdaje egzaminu. Dla niego chyba ta opaska to za dużo, zbyt duża presja, bo wszyscy rodacy liczą na niego. Myślę, że najlepszym kapitanem byłby Pepe. Ma charakter i zawsze zostawia resztkę sił na boisku. Potrafi krzyknąć i dać porządny ochrzan kolegom, chociaż sam też tego potrzebuje. Wydaje się być najlepszym kandydatem. Ma opinię takiego boiskowego bandyty jednak sądzę, że dzięki takiej odpowiedzialności poprawiłby się. Dla piłkarza to zawsze wielki zaszczyt. Musiałby pociągnąć całą drużynę, więc na pewno by sobie poradził.
Bardzo dziękuję za rozmowę. Życzę aby marzenie o uczestniczeniu w derbach Manchesteru się spełniło.
Dziękuję.



Obserwatorzy